Tbilisi 1904

Policja od dawna podejrzewała, że gdzieś na obrzeżach imperium istnieje specjalne przestępcze przedsiębiorstwo, pomagające bandytom w praniu podejrzanych pieniędzy i papierów wartościowych. „Wielka pralnia” - tak nazywali to detektywi. Gdy tylko Departament Policji zdobył trop prowadzący do Tbilisi, Lykow wyjechał... na Kaukaz, aby przeprowadzić dochodzenie… Na miejscu okazało się, że z usług Tbiliskiego skarbnika w celu prania skradzionych pieniędzy korzystali oszuści, bandyci i terroryści z całego kraju. Śledztwo stołecznego gościa nie spodobało się szefom „pralni”. Ledwie Lykow przystąpił do dochodzenia, zaczęli jeden po drugim ginąć ważni świadkowie. Ktoś wyraźnie zbaczał detektywa z właściwej drogi… i prowadził go prosto w stronę śmierci.