Pan śledczy

Wygląda na to, że wszystko w życiu układa się pomyślnie. Młody, wystarczająco odnoszący sukcesy. Nie biznesmen, a naukowiec, ale kariera naukowa rozwija się pomyślnie. Kandydat nauk w wieku trzydziestu lat, w perspektywie — adiunkt, a potem obrona doktoratu nie jest... daleko. Kwestia mieszkania rozwiązana. Zajmujesz się ulubioną pracą, obok ciebie kobieta, która wkrótce stanie się twoją żoną. A życie zaplanowane jest na kilka lat do przodu. Ale kto mógł się spodziewać, że wyjazd z przyszłą teściową na działkę zakończy się wypadkiem drogowym i reanimacją? I nikt by w najstraszniejszym śnie nie pomyślał, że wypadek XXI wieku okaże się związany z „katastrofą” powozu, w którym jechał synek wicegubernatora — student Uniwersytetu Imperatorskiego. A po tym wszystkim trudno uwierzyć w reinkarnację! A co teraz robić, skoro świadomość historyka przeniosła się do ciała studenta-matematyka? Inna sprawa, że nie ma dokąd uciekać. Musisz żyć i cieszyć się tym, że trafiłeś do ciała „majora”, a nie chłopa czy rzemieślnika. Ale tata — rzeczywisty doradca statystyczny — uważa, że syn przyniósł hańbę ich rodowi, przyłączając się do rewolucjonistów i „wolnomyślicieli”, i wysyła go do służby w mieście Czarniowe w guberni nowgorodzkiej. Miasteczko ma tylko trzy tysiące mieszkańców. Ale dla śledczego coś się znajdzie.